czwartek, 12 września 2013

Przemysły kreatywne

Google we Wrocławiu

Wiele teraz się mówi o kreatywności, przemysłach kreatywnych, innowacyjności etc.
Narzekamy, że w porównaniu z Zachodem jesteśmy daleko w tyle i co gorsza ten dystans jeszcze się powiększa. Niby zwiększamy nakłady na naukę, powstają nowe instytucje mające powiązać naukę z przemysłem. Ale jakoś spektakularnych efektów nie widać. 

Jesteśmy postrzegani jako taśma montażowa albo rezerwuar taniej siły roboczej dla tych bogatszych, bardziej kreatywnych i innowacyjnych. Jest to o tyle niebezpieczne, że zawsze gdzieś można znaleźć jeszcze tańszą "siłę roboczą" albo dać robotę "swoim". 

Plan B a właściwie A powinien być taki, że stawiamy na to,  w czym możemy być dobrzy
i oryginalni/innowacyjni. Wszystko podobno tkwi w ludziach, w tym jak się zorganizują, jakie warunki sobie stworzą i jak będą ze sobą współpracować. Jeżeli przyjrzymy się temu trywialnie, to organizujemy się narodowo, warunki stwarzamy rynkowe i raczej ze sobą nie współpracujemy.
Jako naród jesteśmy wielcy, niedocenieni, lekceważeni. Poprawiamy  samopoczucie budując kolejne  pomniki , stawiamy narodowe panteony albo rekonstruujemy bitwy i rzezie, które zdarzyły się nam w przeszłości. Jeżeli mamy do wyboru zbudować nowoczesną mediatekę albo muzeum wojny,  raczej nie będzie wątpliwości jaki wybór zostanie dokonany. Czy można być innowacyjnym jeżeli lekceważy się przyszłość?

Rządzi nami rynek i każde działanie musi przynosić zysk, najlepiej natychmiastowy i wymierny. Tyle, że zysk nie zawsze jest wymierny i natychmiastowy, czasami dzisiejsza strata jest wydatkiem - inwestycją, a w przyszłości może być zyskiem. Dworzec kolejowy d'Orsay w Paryżu już od końca lat 30. ubiegłego wieku był nikomu niepotrzebny i przeznaczony do wyburzenia. A jednak zdecydowano o jego przebudowie na muzeum sztuki współczesnej (wtedy). Dzisiaj, to jedna z największych atrakcji turystycznych Paryża. Stworzenie małej mediateki, w małym mieście powiatowym, to duża inwestycja, wydaje się że nie przynosi zysków, trzeba ją wyposażyć, utrzymać, same koszty/straty. Zysk: edukacja, kultura, miejsce spotkań, zaczyn ciekawej przestrzeni publicznej, prestiż.
Dla większości lokalnych władz, taka wizja zysku jest mglista, idealistyczna niekonkretna/nieopłacalna. To są jakieś artystowskie fanaberie a nam powinna wystarczyć ciepła woda w kranie.

Bezwzględne stosowanie prawa rynku czyli przymus zysku, powoduje czasami więcej strat niż korzyści.  Do tego cyniczna zasada "mój zysk - twoja strata" została już doprowadzona do takich granic absurdu, że właściwie już wszyscy ponosimy straty, nawet ci, których jeszcze stać na kreatywność i innowacje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz