poniedziałek, 17 marca 2014

Aksamitni Czesi


Jeżeli popatrzę na swoje czytelnicze preferencje, to okazuje się, że  to nie anglosaskie mainstreamy ale Czesi bywają częstymi sprawcami moich literackich zachwytów. Widać, lubię ten ich zupełnie "nie polski"  a jednak  słowiański sposób patrzenia na świat, ludzi, zdarzenia, historię. Bez patetycznych uniesień, buńczucznych póz, mesjańskich mąk. Czesi podchodzą do siebie spokojnie z dystansem, humorem, autoironicznie. I to jest w Hrabalu i Havlu. A jednocześnie pod powłoką tych stoickich cech jest ostre i gorzkie widzenie świata, bez złudzeń i hipokryzji. I jeszcze to ich spokojne pogodzenie się z nieuchronnością losu, kiedy uznają, że już nic więcej nie da się zrobić, które  z polskiej perspektywy dla niektórych wydają się być  konformizmem, "zgniłym kompromisem". 

Tym większym zaskoczeniem czytelniczym będzie pewnie Jan Pelc, czeski pisarz undergroundowy, którego pokoleniową powieść  "Będzie gorzej" wydano u nas  w tym roku. Jest to Czechosłowacja lat 80. opisana językiem mocnym, bez uładzonej sentymentem  frazy, bez kompromisów. Kto by pomyślał, że Czesi mają swoją Beat Generation, na miarę Kerouaca.

Dla mnie do dzisiaj najlepszym opisem tego, czym staje się człowiek w zetknięciu z "kolektywem trzymającym władzę" jest "Żart" Milana Kundery, powieść wydana w Polsce  po raz pierwszy już w 1967 r.! Później "Nieznośna lekkość bytu"  znowu genialnego Kundery,  z Praską Wiosną  68 r. w tle. Potem Hrabal, chętnie u nas kiedyś czytany, bo taki czeski, śmieszny i rubaszny. Pozory, bo to przenikliwie gorzki obraz czeskiej (i nie tylko) stagnacji lat 70. i 80., pisany ze wspaniałym hrabalowskim poczuciem humoru, które zmyliło nie jednego cenzora.

 W przeciwieństwie do Hrabala, taki Havel albo Kohout, jako liderzy opozycji nie byli w Polsce wydawani w oficjalnym obiegu. Ale można ich było zobaczyć w teatrze. Dwie świetne, beckettowskie jednoaktówki Havla "Audiencję" i "Protest" widziałam po raz pierwszy w początkach lat 80. w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Z programu teatralnego dowiedziałam się o "Sile bezsilnych", esejach Havla, które  okazały się po 1989 r. polityczną bazą intelektualną całej, nie tylko czeskiej opozycji.

Tak się złożyło (dlaczego?), że w Czechach demokratyczną opozycję tworzyli artyści/humaniści,  literaci. Mając za przywódcę taką postać jak Havel, Czesi sprawnie i pokojowo  przeprowadzili swoją "Aksamitną Rewolucję"  i wydostali się z "bloku sowieckiego" a potem równie "aksamitnie" rozstali się ze Słowacją.  Literat, człowiek teatru został prezydentem Czechów, najlepszym i najsympatyczniejszym, wspaniałym.

Dzisiaj w  polskich uczelniach zamyka się wydziały humanistyczne, ponieważ uważa się, że są  niepotrzebne, przynoszą straty, produkują bezrobotnych,  Jednocześnie zaś całej  rzeszy nowych technokratów i korporacjuszy wbija się do głowy bezrefleksyjną wiarę w potęgę rynku i indywidualny sukces . Nie oczekujmy więc  aksamitnych rewolucji, zostały tylko wrogie przejęcia.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz