środa, 2 grudnia 2015

Olga

Patrzę przez okno, pogoda późno jesienna, szaro, pada deszcz, wieje silny wiatr. Widzę Olgę, która powoli ale pewnie idzie na piątkowego brydża. Gra  jest jej pasją od kilkudziesięciu lat i nie wyobraża sobie bez niego życia, dlatego żadna zła pogoda czy złe samopoczucie nie są  wystarczającymi przeszkodami, żeby zrezygnowała z możliwości zagrania w brydża.

Akurat do nas ma niedaleko, kilka przecznic i jest na miejscu. Poza tym, jak mówi, ma do naszej brydżowej grupy słabość, chociaż jest to zbieranina dosyć dziwna zarówno z charakteru jak i "siły gry": ambitny i wybuchowy Mietek, eksperymentator i wizjoner Jurek, statecznie rozsądny Bolek. Okazjonalnie przychodzą też inne panie, bardzo nobliwe i światowe, rzadko,  bo mają dużo uwag "organizacyjnych" a ich częste  postulaty o ciszę i "właściwe zachowanie" są permanentnie ignorowane. W przeciwieństwie do nich, Olga akceptuje nas takimi,  jakimi jesteśmy, nie poucza, jeżeli już to dydaktycznie stosuje żart lub ironiczny komentarz, które świetnie rozładowują napięta sytuację. Wśród męskiej części brydżystów rozpowszechniła m. in. postaci "żonkila"-  zabójcy żon, i kawalera czyli chłopa, który nie bije żony.

 Lubię grać  z Olgą , jest wymagająca, ma dobrą intuicję i "wyczuwa" partnera. Nie znosi marnowania dobrej karty, nie wykorzystanych szans, bo w brydżu jest jak w życiu: jeżeli je źle zaplanujesz, źle rozegrasz,  to przegrywasz i możesz nie mieć już okazji do rewanżu. Olga pomimo swoich osiemdziesięciu kilku lat ( o czym  lubi przypominać), ma świetną pamięć i nieraz zarzuca nam "brak koncentracji".

Często wracamy razem, rozmawiamy wtedy o dzieciach i rodzinie, którą Olga kocha miłością bezwarunkową albo o ulubionych filmach, serialach,  książkach, które jednak dla Olgi są zawsze mniej ciekawe od brydża.Tak jak w bajkach,  zawsze przychodzi  moment decydujący, który wszystko zmienia w jedną lub w drugą stronę. Nie ma już Olgi, odeszła grać w brydża z niebiańskimi postaciami,  które mają nieograniczony czas i anielską cierpliwość.


                                               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz