czwartek, 6 sierpnia 2015

Polityka

Rys. Marek Raczkowski, gazeta.pl


Sezon letni, "ogórkowy" więc w tej mizerii  znowu będzie (pozornie) bardziej o polityce niż o kulturze, ale "sorry, taki mamy klimat". Poza tym jak mówił klasyk "wszystko jest polityką". Politycy  zaś, mają to do siebie, że zwykle umyka im tzw. meritum. Wydawało się, że będzie ono jeszcze długo "niezauważone",  ale czasami  zaskakujący wynik wyborczy czyli klęska "zasłużonych i pewnych"  oraz  pojawienie się i  poparcie dla postaci "przedziwnych"  działa  przynajmniej na niektórych polityków  mobilizująco i wreszcie zaczynają mówić o sprawach ważnych: dochodach, podatkach, pracy,  budżecie.

Rys. Marek Raczkowski, gazeta.pl

Trzeba było usłyszeć szefową MFW (sic!), mówiącą, że przy obecnych nierównościach "najlepszy z systemów" rozwala sam siebie, trzeba było łaskawie dostrzec  papieża i Obamę, żeby zauważyć, że kończy się monokultura węgla i energii "kopalnej" i to nie dlatego, że jest to działanie "antypolskie" ale po to, aby nie doprowadzić do katastrofy ekologicznej, a to światu realnie zagraża. Światu ale przecież nie nam "zielonej wyspie", którą można truć do woli, bo takie są "priorytety". Od dawna świat zastanawia się nad tym, jak z powrotem sprawić, żeby praca stała się "opłacalna", nie spekulacje/kumulacje finansowe, nie triki bankowe ale społecznie uzasadnione działanie na którym opiera się rozwój cywilizacyjny. Są zawody newralgiczne: w nauce, edukacji, kulturze, sądownictwie, zdrowiu i to od ich jakości  zależy w jakim świecie żyjemy. Wydawałoby się, że to wszystko są truizmy, że o tym wiemy, a jednak "system" poszedł w innym kierunku. Inwestując w "beton i szkło", niefrasobliwie i nieperspektywicznie zapominamy o ludziach,   a przecież bez ich pracy i talentów cała ta infrastruktura jest martwa i bezużyteczna.


Jeżeli minął już czas stabilnej pracy, to czemu dziwimy się, że minął też czas stabilnej, solidnej rodziny ? Jeżeli zaniedbujemy edukację, której struktura nauczania opiera się dalej na 19. wiecznych zasadach pamięciowo-autorytarnych, to dlaczego dziwimy się, że ludzie nie są kreatywni,  mają alergię na samodzielne myślenie i nadal wierzą w "cuda"?. Jeżeli zaniedbujemy kulturę i czytanie, to dlaczego dziwimy się, że mamy tylu  troglodytów i pieniaczy, entuzjastów ksenofobicznych tradycji? Jeżeli nie płacimy solidnie/opłacalnie za pracę, to dlaczego dziwimy się że jest aż tyle kredytów, świadczeń, ulg, zapomóg, deputatów, etc.? Jeżeli przyjmujemy zasadę, że "węgiel ponad wszystko" ,nawet ponad zdrowy rozsądek, to dlaczego dziwimy się że mamy paskudnie zanieczyszczone miasta i wsie? Jeżeli lekceważymy lub bezmyślnie tniemy podatki, to dlaczego dziwimy się, że mamy złej jakości służby publiczne?  Arystoteles pisał  w "Polityce" że: "Człowiek jest z natury stworzony do życia w państwie,  a każde państwo jest wspólnotą, a każda wspólnota powstaje dla osiągnięcia jakiegoś dobra. Wartość państwa zależy od nawyków jego obywateli." Kształtujmy nawyki. Dbajmy o dobro publiczne.

                                                                      
Rys. Marek Raczkowski, gazeta.pl