niedziela, 14 lutego 2016

Czy Tołstoj był Anglikiem?

Roman Cieślewicz  Krzyżacy
Kiedy słychać,że kultura ma być przede wszystkim narodowa, ma podkreślać naszą wielkość i dumę,  prostować kolana, etc.,   możemy podejrzewać  że znowu mamy do czynienia ze stanem umysłu, który jest zaprzeczeniem tego, czym jest kultura. Wolność wypowiedzi, krytyczne myślenie, swoboda interpretacji to są podstawy  każdej  kreatywnej twórczości, nie tylko artystycznej. Oczywiście, że kultura miała zawsze jakichś sponsorów/mecenasów, ale tworzenie cenzury prewencyjnej  na podstawie  manipulacji co jest a co nie jest narodowe, ma zwykle skutek odwrotny do zamierzonego. Kładzie ją na kolana i marginalizuje. Na szczęście nie da się dzisiaj w całości narzucić jednego sposobu myślenia, działania,  administracyjnego sterowania. Państwo nie jest  też  jedynym mecenasem kultury, ale nadal jednak "misyjnie" najważniejszym.  I wydawałoby się, że przynajmniej u nas po latach doświadczeń powinno być jasne, że kultura naznaczona  autorytaryzmem jednej opcji światopoglądowej,  staje się  tylko propagandą.

Czy  na przykład Brytyjczycy, do których teraz się tak odwołujemy, zastanawiali się kiedyś nad patriotyzmem Szekspira, którego najsławniejsze dramaty rozgrywają się poza  ich krajem, Hamlet jest Duńczykiem, a Romeo nawet Włochem? BBC wypuszcza publicystykę i ekranizacje swoich i obcych   klasyków, w taki sposób, że brytyjskość, nie tylko w sferze języka stała się kategorią uniwersalną. Doszło już nawet do tego, że po ostatnim miniserialu "Wojnie i pokoju" (znakomitym!)  wyprodukowanym przez BBC w 2016 r.  zaczęto się zastanawiać, czy Tołstoj nie był przypadkiem Anglikiem.

Może teraz, w ramach rekompensaty za obcięcie socjalu dla naszych rodaków, należałoby zaproponować Brytyjczykom  zrobienie "czegoś naszego", na początek, żeby  coś zrozumieli  proponuję "Sławę i chwałę" Iwaszkiewicza, który u nas z powodu moralnej dwuznaczności jest obecnie  nie do ruszenia,  ale oni nie muszą go przecież lustrować.  My natomiast wielkodusznie i z godnością powrócimy  do narodowego  celebrowania klęsk, szukania zdrajców/winowajców i odbierania im nienależnych  orderów.