piątek, 30 września 2016

Posłaniec



Sztuka to najlepszy sposób ignorowania życia jak mówi Fernando Pessoa w "Księdze niepokoju". Zdarzyło mi się niedawno zignorować  "dzień dzisiejszy" i  po raz któryś zobaczyć "Posłańca", akurat "leciał" w TVP Kultura. Trzeba zresztą przyznać, że stacja ta trzyma całkiem niezły poziom  filmowy."Posłaniec" Josepha Loseya (1971, Grand Prix w Cannes),  to jeden z tych filmów, o których można powiedzieć, że jest doskonały w każdym elemencie: reżyserskim, aktorskim, scenariuszowym, scenograficznym i (lost but not least) i muzycznym. Losey tworzył filmy wysmakowane estetycznie,  o szczególnym psychologicznym klimacie zagrożenia, niedopowiedzenia i tajemnicy. Scenariusze pisali dla niego znakomici dramaturdzy m.in.  noblista Harold Pinter,  twórca tzw. „komedii zagrożenia” (comedy of menace), obnażającej pozorność komunikacji między ludźmi i dramatyczną bezradność człowieka zarówno wobec świata zewnętrznego, jak i własnej podświadomości.

W "Posłańcu" stworzył Pinter dwa wątki czasowe (ten sam zabieg powtórzył w późniejszej "Kochanicy Francuza"), dzięki czemu  pozornie nieistotne zdarzenie "wieku młodzieńczego" nabrało cech dramatyzmu i miało swoje konsekwencje przez całe życie tytułowego posłańca. Przypuszczam, że ulegamy  magii tego filmu ponieważ  każdy ma w swoim życiu  przynajmniej jedno  zdarzenie, niby  dawno zapomniane i nieistotne, a jednak w jakiś sposób decydujące. Każdy z nas był też kiedyś nieświadomą, wtłoczoną w poczucie winy i "robioną w konia" postacią dramatu, którego zrozumienie było bolesne i zajęło sporo czasu . Nieprzemijający urok tego filmu polega też na tym , że z upływem czasu,  dostrzegamy w nim  co raz więcej ukrytych znaczeń i  za każdym razem, oglądając go, gdzie indziej widzimy sedno dramatu. W "Posłańcu"  pozornie letnim i niespiesznym, ulegamy intensywnym emocjom, bo wszystkie postacie w tym filmie są ważne i tworzą precyzyjną całość, jak w muzyce Bacha, do której nawiązują w tym filmie kompozycje Michela Legranda.









Losey miał swoich ulubionych aktorów, którzy w tamtym czasie, przełomie lat 60. i 70. byli już znakomici/kultowi i  takimi pozostali do dzisiaj.
Nawet po latach ogląda się ich wspaniale: Julie Christie, Alan Bates (w "Posłańcu" i "Z dala od zgiełku"), Dirk Bogarde w "Służącym", Alain Delon w "Panu Klein"... Jest w  "Posłańcu"  kilka zniewalających scen i zdań ("Nothing is ever a lady's fault"), kilka  uniesień za sprawą  muzyki Michela Legranda  i  urody  krajobrazu,  jak z  Moneta.



Pole maków” (Coquelicots)
olej 1873, Claude Monet, Muzeum d’Orsey




 Posłaniec (1971)
reż. Joseph Losey
scenariusz: Harald Pinter wg powieści L.P. Hartleya
muzyka: Michel Legrand
zdjęcia: Gerry Fisher
w rolach głównych : Julie Christie, Alan Bates, Michel Redgrave, Edward Fox, Dominic Guard