czwartek, 25 czerwca 2020

Nieznośna lekkość bytu w chmurze


Galeria Andrzeja Mleczki
Już od dawna , przy takim tempie rozwoju mediów społecznościowych, duża część życia społecznego przeniosła się do sieci. Trwająca już kilka miesięcy epidemia pogłębiła tylko to zjawisko, wymuszając poniekąd całkowite przejście do "cyfry" nawet tych dziedzin społecznych, które  opierały się  głównie na bezpośrednich, "żywych" relacjach międzyludzkich.

Z punktu widzenia socjologów, psychologów, kulturoznawców, etc.,  jest to temat na dziesiątki tysięcy dysertacji naukowych, pisanych, konsultowanych i opisywanych zdalnie, co samo w sobie jest też czymś nowym w skali powszechności. Literatura też ma nieograniczone wyobraźnią możliwości przekuwania tematu zarazy, który po współczesnych doświadczeniach nikomu już nie będzie się kojarzył z gatunkiem science fiction.

Jakkolwiek by nie było, nie jesteśmy jeszcze na tym etapie, aby całe swoje życie przenieść do sieci, a niektórzy odczuwają nawet pewien dyskomfort w przedłużającej się epidemii i w konsekwencjach tego stanu. Stan izolacji wpływa zwykle niekorzystnie na nasze zachowania, kompetencje społeczne, wrażliwość, empatię, wolność osobistą i swobody obywatelskie. Miewa też czasami dotkliwe skutki weryfikując naszą pracę, która może objawić się nam w przypływie  powiedzmy refleksji własnej lub cudzej opinii jako całkiem zbędna. Dotyczy to głównie tych nieszczęśników, którzy w tzw. powszechnej opinii pracują w sektorach ezoterycznych, np. w kulturze (polecam artykuł Pawła Potoroczyna). Zaraza w końcu zniknie, znajdziemy na nią panaceum/szczepionkę,  ale za jakiś czas pojawi się nowy wirus i znowu zawiśniemy na chmurze (cyfrowej).






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz