czwartek, 31 stycznia 2019

Opowieść o dwóch miastach



Żal. Serca wielkie, dusze romantyczne, tylko czegoś brak. W dodatku ta nasza niezwykła umiejętność tracenia, zaprzepaszczania, niewidzenia, nieprzewidywania, etc. połączona z "jakoś to będzie". Potem jest lament, krzyki, oskarżenia, marsze, pochody, czuwania, sztandary, szukanie winnych.  Gdańsk miasto portowe, hanzeatyckie, polskie i niemieckie, wielonarodowe. Port, okno na świat.  Zawsze odróżniało się od innych polskich miast, zwłaszcza w PRL. Miasto,  w którym zaczęła się 2. wojna  i skończyła się komuna. Miasto Lecha Wałęsy i Solidarności. Miasto nadziei . Tego nie wolno zniszczyć.









Londyn. Kiedyś stolica imperium, w którym słońce nigdy nie zachodziło. Miasto kupców i żeglarzy, centrum finansowe świata, miasto przyjazne i wielokulturowe, bo takim się uczyło być i takim się stawało przez całą swoją historię. Ale to wielkie miasto ma swoją konkurencję w postaci miliona małych miast i miasteczek, w których myśli się o świecie zupełnie inaczej. Wielki Londyn pozostanie dalej wielki ale już inny, dalszy i mniej nasz. Po rozstaniu wie się już o sobie za dużo, żeby wszystko zostało jak dawniej.