Tegoroczne hasło majowego Tygodnia Bibliotek to "Świat w jednym miejscu". W pewnym sensie jest to skrótowe określenie tego, czym jest Biblioteka, w której można uzyskać dostęp do światowej wiedzy i literatury. Gromadzenie i udostępnianie zbiorów/zasobów odbywało się przez lata w sposób analogowy: konkretny/istniejący fizycznie produkt stosownie opisany/opracowany, umieszczony zgodnie z sygnaturą na bibliotecznej półce, był gotowy do wypożyczenia przez fizycznie obecnego w bibliotece czytelnika.
Do niedawna na takich zasadach działały wszystkie biblioteki, tworząc - w zależności od kategorii - "świat w jednym miejscu". Cyfrowa rewolucja zmieniała wszystko, również biblioteki, które - trzeba przyznać - szybko i sprawnie przystosowały się do nowych warunków stosując spójne i zintegrowane systemy informatyczne, które mają dzisiaj zastosowanie w całej ich działalności.
Ale wchodząc do cyfrowego świata, biblioteka jednocześnie wyszła ze swojego konkretnego/fizycznego miejsca stając się jednym z elementów globalnego zasobu informacji i dystrybucji światowego piśmiennictwa . Tak więc mamy już świat w swoim smartfonie/laptopie/tablecie/czytniku. A nawet jeżeli preferujemy wersję papierową, to możemy korzystać z książkomatów 24h/7.
Przy wszystkich zaletach techniki warto jednak od czasu do czasu zajrzeć do "prawdziwej" biblioteki, która nadal jest instytucją, przyjazną, kontaktową a nawet (zdarza się) oldskulowo klimatyczną.
"Kompetencje przyszłości w bibliotece" Kamil Śliwowski, Centrum Edukacji Cyfrowej
Znawcy mówią, że prawdziwy artysta oprócz talentu powinien posiadać osobowość i charakter. Vincent
Munier, francuski fotograf urodzony w Wogezach, od najmłodszych lat
związany z przyrodą fotografuje ją tak, jak nikt inny: Przyrodą
interesowałem się od zawsze. Fotografowanie zwierząt w ich naturalnym
środowisku, zwłaszcza jeśli nie są świadome twojej obecności, ma w sobie
coś magicznego. Napędza mnie ciekawość, żądza przygód i dziecięce marzenia o kontakcie z dziką przyrodą.
Munier fotografuje głównie w miejscach trudno dostępnych dla człowieka, w których przyroda ma nad ludźmi naturalną przewagę. Białe wilki z północnej Kanady, żurawie i łabędzie w zimowej scenerii
Japonii, arktyczne niedźwiedzie to najsłynniejsze postaci fotografowane
przez Muniera. W 2020 roku artysta wybrał się do Tybetu, aby
sfotografować panterę śnieżną, niezwykle rzadkiego i płochliwego kota,
ducha gór i śniegów. W wyprawie towarzyszyli mu Sylvain Tesson,
francuski, pisarz i podróżnik oraz ekipa filmowa pod wodzą Marie
Amiguet, francuskiej reżyserki filmów przyrodniczych.
Powstał niezwykły film/medytacja La Panthère des neiges/Duch śniegów, o potędze i pięknie natury, florze, faunie, nomadach - mieszkańcach Tybetu, wrośniętych w ten dziki, groźny a przez to szczególnie fascynujący krajobraz. Dopełnieniem tych niezwykłych obrazów jest muzyka Nicka Cave'a, jakby wydobywająca się z wnętrza dzikiej natury.
Piękno przyrody to jedno a drugie to umiejętność jej dostrzeżenia, która wymaga - oprócz osobowości i talentu - charakteru wyposażonego w cierpliwość, szacunek i "ignorowanie bólu". Jest to również film o fotografowaniu i byciu fotografowanym, a także o szczególnej więzi fotografa, pisarza i reżyserki, trójce muszkieterów tybetańskiej przyrody.
Duch śniegów, La Panthère des neiges reżyseria/scenariusz Marie Amiguet / Vincent Munier, Francja 2021
Sylvain Tesson, Duch śniegów. Śladami tybetańskiej pantery Warszawa, Wydaw. Noir Sur Blanc, 2021
Czy jeden
człowiek może spowodować katastrofę na miarę wojny światowej niszcząc przy
okazji siebie, swój własny kraj i jeszcze parę innych? Wszyscy autokraci, jak
uczy (czy na pewno uczy?) historia działają- przynajmniej we własnym przekonaniu -z pobudek patriotycznych, dla dobra własnego narodu. Wszyscy współcześni
absolutyści są wybierani w mniej lub bardziej uczciwych i powszechnych
wyborach, zyskując większościowe poparcie swoich obywateli. Najciekawszy - ujmując rzecz historycznie - jest czas zdobywania poparcia przez
nieprzeciętnie ambitnychi
zdeterminowanych autokratów.
Ekonomicznie
wszystkie satrapie są takie same: władca i jego wierna, bogata elita/wasale/oligarchowie,
a potem zwykle długo nic i prekariat "za miskę
ryżu".
W
niedoskonałych systemach początkujących demokracji odbywają się reformy i
demontaże państwa rozłożone na lata. Zaczynają się zwykle od zmiany prawa, tak aby potem po kawałku -
zgodnie z nowymi regułami -uzyskać
władzę nad wszystkimi instytucjami państwa. Dochodzi do tego propagandowa umiejętność przekonania własnego społeczeństwa,
że wszystkie te działania są dokonywane dla podniesienia dobrobytu, wielkości, wyrównania krzywd, etc.
W
państwach z wiekową tradycją absolutystyczną, takimi jak Rosja czy Chiny proces
zawłaszczania państwa jest nadal normą historycznie usankcjonowaną i tym bardziej
trudno ją zmienić. Josif
Brodski pisał dawno temu: "...żaden kraj nie doprowadził sztuki niszczenia
dusz swoich obywateli do takiej perfekcji jak Rosja i żaden człowiek pióra nie
zdoła tego naprawić".Prawdą jednak jest też to, że zarówno elity jak i zwykli obywatele państw autorytarnych,którym udało się wyrwać do lepszego
świata, odnajdują się w nim doskonale.
Osobnym tematem
jest stosunek starych, utrwalonych demokracji Zachodnich do współczesnych satrapii i własnej potęgi budowanej na kolonialnej/imperialnej przeszłości. W 21 wieku, w powszechnym dostępie do informacji
proces łamania zasad przez jakiekolwiek państwo nigdy nie jest tajemnicą. Stare
demokracje są ostrożne, wierzą w skuteczność dyplomacji/negocjacji ale przede
wszystkim dbają o własne bezpieczeństwo i interesy. Jest to podejście jak najbardziej zrozumiałe
ponieważ tak samo myśli pragmatyczny, zdroworozsądkowy pojedynczy człowiek.
Problem
jednak w tym, że co jakiś czas pojawia się ktoś, kto przez latautwierdzany we własnej nieomylności, bez
większych problemów a nawet budząc podziw, łamiąc wszelkie reguły i opór
nielicznych, decyduje się - zwykle po raz kolejny -na"poszerzenie pola władzy", zagrażający staremu porządkowi świata . Wtedy, jeżeli uda mu się wywrócić
wszystko do góry nogami, to według zasady pars pro toto - zostanie uznany za niepoczytalnego. Świat wróci do normy aż do pojawienia się nowego „wariata”.
Filmy Pedro Almodóvara mają mocną, wyrazistą, hiszpańską kolorystykę. Dominują pomarańcze, żółcie, czerwienie i brązy. Kobiety w filmach Almodóvara są piękne, silne, współczujące i wielkoduszne. Wyrazistość postaci i kolorystyka w dizajnerskich wnętrzach tworzą obrazy, które same w sobie są dziełami sztuki. Estetyczna strona filmów Almodóvara bywa czasami ciekawsza od strony fabularnej. Ale to, co najbardziej uderza w każdym jego filmie, to niezwykła umiejętność przełożenia kobiecej wrażliwości na język filmowy. Bez czułostkowości i sentymentalizmu, w szlachetnej prostocie ale z emocjami, które budują spójność postaci. Oglądając filmy Almodóvara zyskujemy nadzieję, że świat może być lepszy i ładniejszy, a to już coś, nawet jeżeli tylko tak nam się wydaje.
Naród jest wspólnotą, tworzoną w czasie historycznym związanym z kształtowaniem się języka, obszaru/terytorium, struktury społecznej. Ta najbardziej ogólna reguła bynajmniej nie wyczerpuje innych możliwości definiowania narodu, zwłaszcza w kontekście politycznym. Ernest Gellner w swoim klasycznym dziele "Narody i nacjonalizm" pokazuje jak zbiorowość przekształca się w naród. Według Gellnera powstaje wtedy pierwotna idea nacjonalistyczna będąca fundamentem tego procesu. Powinna być prosta, nośna, emocjonalna, łatwa do zapamiętania. Za pomocą idei następuje spajanie się władzy państwa z wolą narodu. W miarę postępu cywilizacyjnego, nacjonalizmy ulegają przekształceniom, dzięki którym, naród staje się otwartym, wielokulturowym, tolerancyjnym społeczeństwem. W encyklice "Fratelli Tutti" Papież Franciszek pisze: "Przez dziesięciolecia wydawało się, że świat wyciągnął wnioski z wielu wojen i porażek, zmierzając powoli ku różnym formom integracji. Na przykład rozwinęło się marzenie o zjednoczonej Europie, zdolnej do uznania wspólnych korzeni i radowania się z obecnej w niej różnorodności.[...]. Ale historia pokazuje, że lubi się powtarzać. Rozpalają się odwieczne konflikty, które uznawano już za przezwyciężone. Odradzają się zamknięte, ostre, gniewne i agresywne nacjonalizmy. W niektórych krajach idea jedności ludu i narodu, przeniknięta przez różne ideologie, tworzy nowe formy egoizmu i zatracenia zmysłu społecznego, zakamuflowane pod maską rzekomej obrony interesów narodowych." Warto przeczytać Ernesta Gellnera i Papieża Franciszka, ze świadomością, że postęp cywilizacyjny właśnie zmienił kierunek.
Bibliografia
Ernest Gellner, Narody i nacjonalizm. Wstęp John Breuilly. Wyd. 2 Warszawa, 2021
Koniec roku to czas, podsumowań, rankingów, statystyk, etc. Rok był szczególny ze względu na na przewlekłą zarazę, wszelkiego rodzaju kryzysy i pogłębiające się podziały. W kulturze również można było dostrzec tematy, które zdominowały życie publiczne: pandemia, emigranci, LGBT, klimat, etc. Jednak hitem mijającego roku są Kobiety, Mickiewicz i jedno słowo uchodzące za wulgarne.
Tak się akurat nieprzypadkowo składa, że rządzą nami panowie, którzy o życiu, a zwłaszcza o życiu rodzinnym, mają pojęcie teoretyczne, za to władzę mają absolutnie nie teoretyczną, zwłaszcza nad kobietami. Stanęły więc owe kobiety nieszczęsne, pozbawione elementarnych praw cywilizowanego świata, przed uzbrojonymi po zęby, umundurowanymi (lub nie) funkcjonariuszami/stróżami porządku i moralności. Same miały za oręż kobiecą solidarność i słowa powszechnie uznawane za wulgarne, zwłaszcza jedno, które stało się najbardziej rozpoznawalnym mottem tego protestu.
Po jakimś czasie okazało się, że po stronie kobiet stanął również Narodowy Wieszcz Adam Mickiewicz, w szacownym, ultra mieszczańskim i konserwatywnym Krakowie, w teatrze nazywanym przez złośliwych "złotą pudernicą". Narodowy wieszcz już się do tego przyzwyczaił, że w różnych okresach naszej historii ma różnych interpretatorów i różnych przeciwników. Jedna zasada też jest niezmienna: im groźniejsi przeciwnicy, tym Wieszcz bardziej żywy i pożądany. Spiesz się więc dziatwo czytać/oglądać Narodowego Poetę, bo istnieje nadal, całkiem aktualny, nawet jako lektura szkolna.
Najgorzej na całym tym hicie roku (oprócz kobiet, oczywiście) wyszedł szacowny Teatr im. Wieszcza Słowackiego, który pomimo niezwykłego sukcesu artystycznego/frekwencyjnego, może popaść w ruinę. Ale jest też nadzieja, że w niedługim czasie będziemy mogli zobaczyć, oczywiście w którymś z naszych narodowych teatrów, sequel do Wieszcza Adama, w postaci "Wyzwolenia", innego, ale też narodowego i lekturowego Poety. Największą nobilitację uzyskało słowo niecenzuralne, które trafiło do
prestiżowego Słownika Języka Polskiego PWN wraz z synonimami. Szczęśliwego Nowego Roku!
Nieoczywiste może w pierwszej chwili, bo dotyczące tak biegunowo różnych osobowości twórczych, porównanie: „Norwid – Dostojewski” przynosi wiele ciekawych ustaleń dotyczących punktów wspólnych w portretach literackich obu pisarzy: tropów, motywów, obrazów, postaw artystycznych i stojących przed nimi wyzwań w obliczu rodzącej się w drugiej połowie XIX wieku nowoczesności. Powyższy cytat pochodzi od Wydawnictwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, które w 2014 r. wydało książkę Ewangeliny Skalińskiej "Norwid - Dostojewski. Zbliżenia i rekonstrukcje".
Norwid i Dostojewski urodzeni w tym samym roku 1821. Norwid, poeta i artysta wielu talentów, zapomniany już za życia. Dostojewski, prozaik, uwielbiany i uznawany za jednego z gigantów światowej literatury. Łączą ich obu dramatyczne życiorysy i tematyka zainteresowań: człowieka zaplątanego między dobrem a złem w społecznym, religijnym i historiozoficznym kontekście.
Wielopiętrowe metafory, neologizmy i niedopowiedzenia utworów Norwida, powodują, że jego odkrywczość i kunszt literacki pozostają niszowe i najczęściej bywają w kręgach zainteresowań literaturoznawców.
Brutalnie "dotkliwa" proza Dostojewskiego ma taki ładunek emocjonalny, że postaci a nawet przedmioty przez niego opisywane mają same w sobie wymiar metaforyczny.
Twórczość tych dwóch wielkich postaci może być punktem wyjścia do zastanowienia się nad przyczynami ekskluzywnej lub inkluzywnej kultury, nie tylko literackiej.