![]() |
Galeria Andrzeja Mleczki |
Z punktu widzenia socjologów, psychologów, kulturoznawców, etc., jest to temat na dziesiątki tysięcy dysertacji naukowych, pisanych, konsultowanych i opisywanych zdalnie, co samo w sobie jest też czymś nowym w skali powszechności. Literatura też ma nieograniczone wyobraźnią możliwości przekuwania tematu zarazy, który po współczesnych doświadczeniach nikomu już nie będzie się kojarzył z gatunkiem science fiction.
Jakkolwiek by nie było, nie jesteśmy jeszcze na tym etapie, aby całe swoje życie przenieść do sieci, a niektórzy odczuwają nawet pewien dyskomfort w przedłużającej się epidemii i w konsekwencjach tego stanu. Stan izolacji wpływa zwykle niekorzystnie na nasze zachowania, kompetencje społeczne, wrażliwość, empatię, wolność osobistą i swobody obywatelskie. Miewa też czasami dotkliwe skutki weryfikując naszą pracę, która może objawić się nam w przypływie powiedzmy refleksji własnej lub cudzej opinii jako całkiem zbędna. Dotyczy to głównie tych nieszczęśników, którzy w tzw. powszechnej opinii pracują w sektorach ezoterycznych, np. w kulturze (polecam artykuł Pawła Potoroczyna). Zaraza w końcu zniknie, znajdziemy na nią panaceum/szczepionkę, ale za jakiś czas pojawi się nowy wirus i znowu zawiśniemy na chmurze (cyfrowej).