wtorek, 19 maja 2015

Nieznośna lekkość nieistotności



„Nieistotność, przyjacielu, to sedno egzystencji . [...] Jest z nami wciąż i wszędzie... Ale nie chodzi tylko o to, by ją dojrzeć, należy ją kochać, nauczyć się ją kochać”.

Można podziwiać u Kundery błyskotliwe wyczucie czasu, które charakteryzuje zwykle jednym, celnym słowem. W jego najnowszej powieści tym słowem jest "nieistotność". Czwórka paryskich przyjaciół zgłębia zagadki egzystencji kontemplując np. seksualność kobiet zawartą w ich pępkach albo doszukując się specyficznego poczucia humoru w działaniach Stalina. Jak zwykle u Kundery żart miesza się z grozą, aksamitny, pozornie prosty styl opowiadania z refleksją nad istotą "poszukiwania straconego czasu", taki Proust w wersji light (112 s.). Kundera pociesza nas, że nieistotność jest podstawowym stanem naszej egzystencji a umiejętność/klasa  z jaką rozumiemy/akceptujemy ten fakt nadaje kształt/klasę  naszej osobowości i może być nawet całkiem atrakcyjnym celem życia.  Ale czy  żartobliwa nieistotność egzystencji znudzonych paryskich dandysów może być pocieszeniem dla rosnącej rzeszy ludzi zbędnych: proletariuszy, prekariuszy, uchodźców, rozbitków,  którzy znaleźli się w złym miejscu i czasie,  z prostackimi problemami przeżycia następnego dnia.  Dla nich kunderowski żart będzie tylko piękną ale szyderczą esencją nieosiągalnego stanu nieistotności doskonałej.



Milan Kundera, La fête de l’insignifiance /Święto nieistotności, przeł. Marek Bieńczyk,
W.A.B, Warszawa 2015



https://www.youtube.com/watch?v=_ugzvgorM-E