czwartek, 31 marca 2016

Europejska Stolica Kultury





Od jakiegoś czasu Wrocław stał się dla nas celem wypraw teatralnych, ze względu na niebywały repertuar wystawianych tu przedstawień. Lupa, Zadara, Marciniak, Miśkiewicz, wszyscy w jednym mieście, w jednym teatrze i do tego w świetnej formie.  Genius loci Europejskiej Stolicy Kultury? Tym razem z dwumiesięcznym wyprzedzeniem udało nam się zdobyć bilety na "Śmierć i dziewczynę", sławne już ze względu na "obyczajową prowokację" przedstawienie w reż. Eweliny Marciniak, adaptację  dramatów Elfriede Jelinek, austriackiej noblistki z 2004 r. Nasze pierwsze zetknięcie  z teatrem Marciniak też dotyczyło  Jelinek, a konkretnie spektaklu wg  powieści "Amatorki",  parę lat temu podczas krakowskiego festiwalu teatralnego "Boska komedia". Pamiętam to przedstawienie, ponieważ  już wtedy widać w nim było  było rękę mistrza. Jelinek nie jest łatwa do czytania, a tym bardziej do przełożenia na teatr. Marciniak czuje ten tekst i wie o co chodzi w brutalnej i ekspresyjnej stylistyce Jelinek. Hipokryzja, opresja, różne formy przemocy: fizycznej, psychicznej, ekonomicznej, kulturowej, to tematy , które przewijają się w przedstawieniach Marciniak. Tym niełatwym do przełożenia na język teatru sprawom  potrafi nadać niezwykle atrakcyjną (i prowokacyjną) formę: scenograficzną, choreograficzną i muzyczną.

Ma przy tym rękę do aktorów, których potrafi przekonać/zmusić do wzniesienia się na szczyty (dosłownie) aktorskich możliwości. Konsekwentnie dobiera literaturę do swoich przedstawień, tak aby tworzyły spójny obraz  jej widzenia  i interpretacji świata. Zupełnie niemolierowski "Skąpiec", w którym tytułowa postać nie jest sknerą ale kimś wykorzystywanym przez rodzinę nierobów, Izabela z wiktoriańskiego  "Portretu damy" Henry James'a jest bardzo współczesną osobą, która zatraca się w bogactwie świata pozorów,  uczuciowe relacje kobiet i mężczyzn z "Amatorek"   mają coś z terapii uzależnień w wersji glamour.


"Amatorki", E. Jelinek
reż. E. Marciniak, Teatr Wybrzeże, Gdańsk, 2012

W "Śmierci i dziewczynie" postać niespełnionej artystki/pianistki, której obsesja doskonałości, podsycana przez toksyczne relacje,  uzewnętrznia się w obsesyjnej seksualności. A wszystko to zanurzone w muzyce Schuberta, granej na żywo z dwóch fortepianów, efektownej scenografii/choreografii Dominiki Knapik. Wszystkie role w tym przedstawieniu są trudne i wszystkie są zagrane znakomicie: ostro, logicznie, precyzyjnie, na granicy ryzyka i last but not least w duchu Jelinek. Małgorzata Gorol w roli Córki/Nauczycielki /Królewny Śnieżki/Masochistki  stworzyła postać archetypiczną, która,  być może, jak całe to przedstawienie, również ze względów pozateatralnych,  przejdzie do historii.

Warto jechać do Wrocławia, bo akurat w tym mieście zdarzą się wam  teraz przygody kulturalne już na Dworcu Głównym: peron trzeci, "Wszystko na sprzedaż" Wajdy i ostatni bieg Zbigniewa Cybulskiego do odjeżdżającego pociągu . Dla tych, którzy wiedzą i znajdą  (bo informacji nie ma żadnej )"Medytacja i ekspresja",  dworcowa wystawa, na której można zobaczyć m.in. obrazy Fangora, Opałki, Sosnowskiego i rzeźby/instalacje  Szapocznikow i Abakanowicz.


'Śmierć i dziewczyna", E. Jelinek
reż. E. Marciniak, Teatr Polski, Wrocław, 2015

Wrocław jest Europejska Stolicą Kultury 2016 i zdobył to miano rywalizując do końca m.in. z Katowicami, które dzięki przemyślanym inwestycjom w kulturę zmieniają swój "kopalniany" wizerunek" nie tracąc jednocześnie swojej industrialnej tożsamości. Mamy mało czasu, ale zatrzymujemy się jeszcze ,żeby zobaczyć budynki/ikony nowych Katowic:  Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia,  Muzeum Śląskiego i Biblioteki Uniwersyteckiej. Jesteśmy pod wrażeniem  nowoczesnej, funkcjonalnej architektury i tego,  jak  znakomicie  adoptuje się do starych Katowic, nadając im jednocześnie zupełnie nową jakość. Na koniec jeszcze rzut oka na afisz z repertuarem "Teatru Śląskiego"... a w nim skandaliczna  "Morfina" Szczepana Twardocha,  tutejszego pisarza/celebryty,  w reż. Eweliny Marciniak.

Wracamy  z nadzieją, że nawet jak przestaniemy już  mieć u siebie Europejską Stolicę Kultury, to kultura z akcentem na "europejska" tutaj pozostanie, przynajmniej w teatrze.


Wojciech Fangor, "M88", 1969