Był taki czas, że do krakowskiego Muzeum Narodowego wpadało się ad hoc,
aby przebiec pędem albo ślizgiem w za dużych filcowych kapciach, i
zatrzymać się tylko przed wybranymi, ulubionymi obrazami, żeby sprawdzić
czy są na swoich miejscach, tak samo piękne jak za poprzednim razem. Obrazy Boznańskiej należały do tych wybranych, zwłaszcza urok srebrzysto-szaro-rudo-zwiewnej "Dziewczynki z
chryzantemami" przyciągał jak magnes. I działa tak nadal, ponieważ wystawę Olgi Boznańskiej w Muzeum Narodowym w Krakowie, przez trzy miesiące, wg muzealnych statystyk
obejrzało w sumie około 60 tys. widzów.
Olga Boznańska, Widok z okna pracowni, ok. 1900 Muzeum Narodowe w Krakowie |
Boznańska była córką polskiego inżyniera i francuskiej nauczycielki rysunku.
Wspominała, że "uważność" i precyzję odziedziczyła po ojcu a talent i
niezależność po matce. Kraków, miasto w którym się urodziła (1865r.) nie był dla niej zbyt przyjazny a ona sama uważała go za prowincjonalny grajdoł. Z pamiętników malarki wynika, że czuła się w nim niedoceniana i lekceważona, jako kobieta nie mogła też uczyć się w krakowskiej ASP. Jak wielu polskich malarzy z tamtego okresu uczyła się, malowała i wystawiała głównie zagranicą: w Monachium, Berlinie Wiedniu, Londynie. Po sukcesach na zagranicznych wystawach zaproponowano Boznańskiej objęcie katedry malarstwa na wydziale kobiet w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie, którą jednak odrzuciła i wyjechała do Paryża. Została członkiem Société Nationale des Beaux Arts. Na międzynarodowych wystawach reprezentowała szkołę francuską i wystawiała z takimi artystami jak Cloude Monet, August Renoire, Maurice Denis. Rzadko przyjeżdżała do Polski, chociaż z wiekiem jej głównym źródłem utrzymania był czynsz z krakowskiej kamienicy, odziedziczonej po rodzicach. Zmarła w Paryżu (1940r.), pochowano ją na sławnym cmentarzu Les Champeaux w Montmorency nazywanym Panteonem Polskiej Emigracj.
Olga Boznańska,Portret panny Dygat, 1903 Paris, Musée d’Orsay |
Na wystawie w Muzeum Narodowym w Krakowie prezentowane były najlepsze prace Olgi Boznańskiej, które przyniosły jej światową sławę, jak i te, które nigdy dotąd nie były w Polsce pokazywane. Obrazy pochodziły m.in. z Musée d’Orsay w Paryżu, czy Ca’ Pesaro w Wenecji. Okazuje się , że sporo "Boznańskich" jest rozproszonych w różnych polskich muzeach, np w Kielcach, Szczecinie czy Zielonej Górze. Wystawa była też wyjątkową okazja do obejrzenia różnych prac artystki z kolekcji prywatnych, min. pokazano sławną "Zadumaną dziewczynkę", sprzedaną w 2008 r. na aukcji w Warszawie za 1 mln 150 tys. złotych. Kuratorki ekspozycji zestawiły Boznańską z pracami twórców, którzy inspirowali malarkę: Diego Velázquezem, Édouardem Manetem, Henri Fantin-Latourem , James'em Whistlerem oraz z artystkami dla których to ona była inspiracją: Melą Muter, Anną Bilińską, Mary Cassatt.
Najwięcej na wystawie Boznańskiej było oczywiście portretów: pań, panien, panów,
paniczów, dzieci oraz przenikliwych autoportretów, które stanowiły swoistą cezurę czasową do każdej części ekspozycji. Wyjątkową okazją było zobaczenie pejzaży: Boznańska nie lubiła plenerów, dlatego rzadko je malowała i uważała zwykle za nieudane, ale dzisiaj, po różnych dziejowych "deformacjach" w sztuce mogą uchodzić nawet za "klasycznie cezannowskie". Dla mnie największym odkryciem były jednak martwe natury: bukiety gladioli,
floksji, nasturcji, róż, maków, anemonów. W nierzeczywistych wazonach, o
zatartych konturach, lekko zwiędłe, za mgłą.
Olga Boznańska, Wazon róż Własność prywatna |
Wystawa pokazana w Muzeum Narodowym w Krakowie (od 26 lutego do 2 maja b.r. w MN w Warszawie) przypomniała/odkryła niezwykły
urok a zarazem nowoczesność malarstwa Boznańskiej. Patrząc na jej obrazy miało się czasami skojarzenia z dużo późniejszymi przecież
pracami Nacht-Samborskiego, Czapskiego, Bonnarda, Matisse'a. Pewnie po sukcesach wystawy Boznańskiej, a wcześniej obu Gierymskich, ich też być może wkrótce zobaczymy.
Wernisaż wystawy "Olga Boznańska"
Muzeum Narodowe w Krakowie, 24 października 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz