Literatura jako praca, sposób na życie, sposób na przetwarzanie rzeczywistości, rodzaj autokreacji. Jerzy Pilch jest mistrzem w tym, co nazywam od dawna prozą bez fikcji, w której fikcję zastępuje sama sztuka słowa. W tym jednym zdaniu Henryka Berezy oddana jest cała istota twórczości Pilcha. Właściwie jest kilku Pilchów albo raczej kilka Pilchowych okresów/zakrętów życiowych, które możemy złożyć literacko, nie w sensie ścisłym oczywiście, w jedną całość i zobaczyć pisarza, tak jak ogląda się portrety z widokiem w tle. Pierwszy portret ma Pilch w rodzinnej Wiśle, na Śląsku Cieszyńskim, osobnym bo protestanckim i blisko czeskim. Ta osobność połączona ze zmitologizowaną "krainą dzieciństwa" będą stałymi motywami w jego prozie.
Drugi portret Pilcha jest z widokiem na Kraków: polonistyka na UJ, Tygodnik Powszechny i Znak. "Spis cudzołożnic. Proza podróżna" i "Pod Mocnym Aniołem" to chyba dwie najbardziej krakowskie powieści Pilcha, obie sfilmowane. Oczywiście są felietony z Tygodnika Powszechnego wydane niedawno pod tytułem "Widok z mojego boksu". Warto je przeczytać ze względu na zmysł obserwacji i błyskotliwe poczucie humoru autora ale także dla przypomnienia sobie ludzi tak ważnych dla polskiej kultury, obecnych wtedy w Krakowie: Turowicz, Miłosz, Tischner.
W Warszawie Pilch pojawił się już w glorii uznanego pisarza z nagrodami Kościelskich i Nike oraz jako felietonista tym razem "Polityki" i "Przekroju". Powstawały wtedy świetne teksty wydane w zbiorach "Upadek człowieka pod Dworcem Centralnym" i w "Bezpowrotnie utraconej leworęczności" . Zaczynał się też w Warszawie inny Pilch, już nie tak bezkompromisowy i ironiczny, bardziej powściągliwy, refleksyjny a nawet nostalgiczny. W dwóch powieściach z tego okresu, jak zwykle u Pilcha wątki autobiograficzne mieszają się z fikcją ale w obu ("Zuza albo czas oddalenia", "Portret młodej Wenecjanki") temat uczuciowy jest dominujący i potraktowany - jak na Pilcha - całkiem serio.
Fascynującą lekturą są trzy dzienniki Pilcha obejmujące lata 2010-2018, które są melanżem zapisków, felietonów, esejów. Jest w nich wszystko, co interesowało pisarza: ludzie, piłka nożna, literatura, Wisła. Przejmujące są zapisy zmagania się z chorobą i zachowania zdystansowanego godzenia się z losem.Świetnym dopełnieniem dzienników są rozmowy Jerzego Pilcha z Eweliną Pietrowiak ("Zawsze nie ma nigdy", "Inne ochoty"), które są przykładem odchodzącej w przeszłość sztuki konwersacji.
Dwie ostatnie powieści Jerzego Pilcha "Żółte światło" i "Żywego ducha" są niepokojącym i pozornie fantastycznym rozwinięciem jego wielokrotnie i przy różnych okazjach powtarzanych słowach, że "życie składa się ze złudzenia wieczności i z przerażającej utraty tego złudzenia". Ostatnia miejscówka pisarza objawiła się niespodziewanie w Kielcach czyli pomiędzy Krakowem a Warszawą, a różne okoliczności, nie tylko te funeralne, świadczą o tym, że Jerzy Pilch może mieć na nas wpływ nawet z zaświatów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz