poniedziałek, 21 października 2013

Kultura 2.0



Zdarzyło mi się być na konferencji zorganizowanej przez Narodowy Instytut Audiowizualny na temat cyfryzacji kultury, a ściślej o nadmiarze treści udostępnianych w internecie.
Konferencja miała ogólny tytuł "Dość!" i był to tytuł  prowokacyjny i śmiały, bo jakby nie było wymyśliła go instytucja upowszechniająca "kulturę w cyfrze". Sztandarowym produktem Instytutu Audiowizualnego jest zbiór polskiej kultury głównie 20. i 21. w. zmieszczony na stronie internetowej ninateka.pl



l'Institut national de l'audiovisuel
Polecałam już kiedyś na blogu tę stronę internetową, bo uważam, że Instytut wykonuje genialną robotę, wybierając i udostępniając to co najlepsze w polskiej kulturze współczesnej. Internet to jest jednak medium demokratyczne, powszechne i otwarte dla wszystkich.  Te wartości internetu w sposób naturalny tworzą  poczucie nadmiaru, przesytu. To, co z internetu wybieramy zależy od naszej wiedzy, zainteresowań, gustu. Rolą instytucji upowszechniania kultury jest przygotowanie i wypromowanie takiej oferty aby wybór  był jak najbliższy tworzeniu  "kapitału kulturowego" użytkownika przy wykorzystaniu wszystkich możliwości techniki cyfrowej i zasad user experience.


Holenderski Instytut Dźwięku i Wizji
 Podczas konferencji mówiono o podobnych problemach i  działaniach cyfrowego upowszechniana kultury narodowej: francuskiej INA (l'Institut national de l'audiovisuel) i holenderskiego Beeld en Geluid (Holenderski Instytut Dźwięku i Wizji).  Obie te instytucje mają swoje ultranowoczesne siedziby w "realu", są otwarte dla wszystkich, oferują najlepszej jakości programy i sprzęt komputerowy. W nich każdy może poczuć się artystą/twórcą  przy  ryzyku  bycia producentem  rzeczy zbędnych. lub występujących już w nadmiernych ilościach (Dość!).


Nowa siedziba NINY w  budowie
Narodowy Instytut Audiowizualny  również buduje (m.in. ze środków unijnych) nowoczesną siedzibę -  pracownię/mediatekę, która ma być gotowa w 2015 r. Póki co, konferencja o kulturze 2.0 odbywała się w Klubie "Basen" - miejscu zaadoptowanym  po dawnym basenie Związku Chrześcijańskiej Młodzieży Męskiej (YMCA). Wnętrze to, dosyć mroczne i  deliryczne jak majaczenia osobnika chorego na digifrenię (jedno ze słów kluczy konferencji) tworzyło zgraną całość przynajmniej z tytułem spotkania "Dość!".


Kiedy stamtąd wyszłam na zalaną słońcem ulicę (a dzień był jesiennie piękny) odetchnęłam z ulgą przeistoczonego z powrotem w ziemską powłokę awatara. Szłam alejką parkową do skweru Mariana Brandysa, usiadłam przy pomniku Haliny Mikołajskiej,  a potem zanurzyłam się w przepastnych czeluściach Zamku Ujazdowskiego na  "fizjologicznie" (wręcz)  realnej wystawie British-Polish.


Tutaj zobaczysz Fotorelację z konferencji Kultura 2.0 i koncertu zespołu Drekoty
Warszawa, 11-12 października 2013




wtorek, 8 października 2013

Fontanna na Placu Centralnym

Plac Centralny w Nowej Hucie
Rozgorzała dyskusja czy budować fontannę na Placu Centralnym w Nowej Hucie. Większość wypowiadających się jest przeciw. Padają argumenty, że Huta nie potrzebuje fontann, tylko równych chodników, lamp, bezpieczeństwa, etc. Inne argumenty przeciwko fontannie są takie, że nie pasuje do przemyślanej koncepcji Placu Centralnego jako węzła komunikacyjnego, oraz tego, że nie było jej w planach wybitnych projektantów Nowej Huty.





Dotleniacz na Placu Grzybowskim
w Warszawie
 A ja jestem za fontanną i traktuję ten pomysł  jako metaforyczny zwiastun potrzeby istnienia bardziej wyrafinowanej  przestrzeni publicznej, nie ograniczonej do jakości ulic, chodników, oświetlenia, etc. bo  to są sprawy  porządkowe, potrzebne, ale bardziej odnawiające niż twórcze. A patrząc na dzisiejszy Plac Centralny w Nowej Hucie, aż trudno uwierzyć, że przez tyle lat nie zrobiono nic, dla tak fantastycznie położonego miejsca, psując go nawet nieprzemyślaną architekturą  os. Centrum E, prowizorycznym estetycznie pomnikiem Solidarności.





Plac Grzybowski w Warszawie
Argument o skończonej formie Placu Centralnego, braku potrzeby dobudowywania w nim nowych elementów dekoracyjnych czy rekreacyjnych, jest całkowicie niesłuszny również  dlatego, że można podać liczne przykłady zwartych koncepcji, stylów architektonicznych, które zostały celowo złamane. Złamane, to nie znaczy zniszczone, dodane do nich elementy stworzyły przemyślaną całość z "zastanym dziedzictwem".







Rondo de Gaulle'a
w Warszawie

Spektakularnym tego przykładem jest  sławna już palma  na środku socrealistycznego i ruchliwego komunikacyjnie  Ronda Charles'a de Gaulle'a w Warszawie ( skrzyżowanie Alej Jerozolimskich i Nowego Światu)  oraz fontanna Dotleniacz na Placu Grzybowskim też w Warszawie. Obie te kreacje przestrzeni miejskiej stworzyła plastyczka Joanna Rajkowska, absolwentka krakowskiej ASP.

Wydaje się, że to czego Huta potrzebuje, to właśnie takiego elementu rozbijającego stereotyp tego miejsca. Może to  być nawet element żartobliwy ale tworzący nową jakość w przestrzeni publicznej, który mógłby stać się symbolem nowego myślenia o Nowej Hucie.


To, co m.in.  decyduje o żywotności miasta, to nakładanie się różnych stylów i form, które tworzą spójną ale nowoczesną i  atrakcyjną przestrzeń publiczną, sprzyjającą integracji, rekreacji, edukacji (estetycznej), kulturze etc. Proszę o "efekt Bilbao" dla Nowej Huty, na początek może to być chociaż fontanna.