Czekając na mocno spóźnione (dlaczego?) "Powidoki" można się skupić na oglądaniu najnowszych i najciekawszych, czterech polskich filmów, młodych, debiutujących "fabularnie" (poza jednym) reżyserów. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania: cztery znakomite filmy,świetnie zrobione i zagrane, problemowe, do dyskusji. Andrzej Wajda byłby zadowolony, chociaż nie jest to jego kino literacko-malarsko-symboliczne.
"Kamper"znakomity debiut fabularny Łukasza Grzegorzka - błyskotliwy, ironiczny i zdystansowany obraz współczesnego, wyluzowanego Piotrusia Pana, testera gier komputerowych.Kiedy lekkość bytu się zawiesza, kampienie jest dobrą strategią na przetrwanie, nie tylko w grach komputerowych. "Niewinni czarodzieje" ery cyfrowej?
"Zjednoczone stany miłości" Tomasza Wasilewskiego, nagrodzone na Berlinale Srebrnym Niedźwiedziem. Cztery kobiety, cztery życia, cztery niespełnienia i Polska lat 90.tych. Umiejętność wyczucia czasu i budowania metafor/symboli z pozornie nie znaczących zdarzeń, to był znak firmowy Wajdy. Wasilewski też to potrafi. I jeszcze te wspaniałe aktorki: Dorota Kolak, Julia Kijowska, Magdalena Cielecka, Marta Nieradkiewicz. Nowe "Panny z Wilka", ale czemu aż tak nieszczęśliwe?
"Wszystkie nieprzespane noce" Michała Marczaka. Fabularyzowany dokument o dwudziestolatkach w permanentnej balandze. Formalnie znakomicie zrobiony film z ironicznie życzliwym spojrzeniem na manieryczny bełkot pokoleniowy, z którego się zwykle wyrasta. Nagroda w Sundance za reżyserię, film, który dzieli widzów na tak i nie, bez stanów pośrednich.
"Plac zabaw" fabularny debiut dokumentalisty Bartosza Kowalskiego. Mocny, drastyczny film o przemocy i złu, które wyłażą nie wiadomo skąd. Paraliżujący "horror społeczny" w środowisku dzieci, bez gotowych diagnoz i odpowiedzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz