piątek, 23 stycznia 2015

Je suis Charlie


Po tragicznych wydarzeniach w Paryżu pojawiły się w mediach opinie, że tygodnik satyryczny Charlie Hebdo swoimi rysunkami sam naraził się  muzułmanom, którzy już wcześniej  "dawali wyraz" swojemu oburzeniu podpalając siedzibę redakcji.  Redaktorzy zignorowali jednak oznaki zagrożenia i kontynuując dotychczasową linię pisma  wystawili się na niebezpieczeństwo, które się dokonało w postaci mordu dwunastu osób .

Czytając lub słuchając takich opinii zastanawiam się co się zmieniło w nas, którzy jako naród słynęliśmy z wolnościowych tradycji i zasad "świętości życia ludzkiego". Czy wolność rozumiemy tylko w kategoriach niepodległościowych, politycznych? Czyżby wolność słowa rozumiana jako prawo do wyrażania własnych opinii nie była dla nas ważna? Czy przykazanie "nie zabijaj" ma dla nas jakieś alternatywy, jakieś "ale" i jeżeli już  to dotyczy tylko życia poczętego? Czy pod wpływem zagrożenia jesteśmy gotowi zrezygnować z własnych zasad i z tego w co wierzymy? Gdzie są granice naszej tolerancji? Dzisiaj jedna ze stron używa kwantyfikatorów ostatecznych, bezwzględnych,  druga ma poczucie winy i wątpliwości wyrażane nawet w semantyce: fundamentalista czy bandyta, zamach czy zbrodnia?

Półtora miliona ludzi w Paryżu pomimo możliwych zagrożeń wzięło udział w "Marszu Wolności", który był hołdem dla ofiar ale też symbolicznym gestem poparcia dla idei wolności: słowa, twórczości, poglądów, nawet poczucia humoru. Pojawiły się głosy, że zorganizowanie takiego marszu wiązało się ze zbyt dużym ryzykiem ponownego ataku, że tłum mógł być łatwym celem dla terrorystów, że udział w marszu niektórych polityków był przejawem hipokryzji, bo we własnych krajach idee wolności są im obce, obojętne albo niepożądane, że marsz jest tylko pustym gestem,bo problemy "zderzenia cywilizacji" będą dalej narastać.

Wszystkie te opinie były/są racjonalne, jednak symboliczna wymowa tego marszu miała tak potężny ładunek emocjonalny,  że "Je suis Charlie" jest już hasłem określającym wspólnotę/przynależność do idei wolnego świata. A idee, hasła i symbole żyją długo i mają wielką moc, nie tylko dla Francuzów.



                                                             

czwartek, 11 grudnia 2014

Silva rerum na koniec roku


Hegel widział w państwie najwyższy szczebel rozwoju społecznego. Naród zorganizowany w państwo był  dla niego największą potęgą, "ideą boską na ziemi", "urzeczywistnieniem idei moralnej". Duch obiektywny wg Hegla to rozum działający w naturze. Początkowo pod jego wpływem człowiek dąży tylko do własnej przyjemności, ale w wyniku dalszego rozwoju uznaje za ważniejsze wspólne dobro i "cnotę społeczną".  Hegel wyróżniał „wolność od czegoś” i „wolność do czegoś”; ta pierwsza to wolność negatywna, rozumiana jako brak zewnętrznego przymusu (wolność od prześladowań, wolność od strachu, wolność od głodu), ta druga to wolność pozytywna, w której akcentuje się moment wyboru i możliwość jego zaistnienia („wolność do” czy też „prawo do”). Dla Hegla wolność pojęta jest również historyczno-genetycznie: konkretne ustalenia wolności duch zyskuje dopiero doświadczając samego siebie w różnych historycznych kształtach, które ujawniają się w filozofii i realizują w praktyce historycznej. Następowało to stopniowo w kolejnych okresach historycznych.

Roman Cieślewicz "Moda Polska"
Współcześnie konkurują ze sobą trzy różne porządki wartości:
1.Sukces ekonomiczny (dobra pozycjonujące)
2.Przynależność do wspólnoty (religijnej, terytorialnej, etnicznej, narodowej, zawodowej?).
3.Bycie sobą (ascetą, anachoretą, stoikiem, słoikiem, lemingiem, hipsterem, etc.)

Aż 48 proc. globalnego bogactwa znajduje się w rękach 1 proc. najzamożniejszych – wynika z najnowszego raportu Credit Suisse.  Jednocześnie wystarczy posiadać majątek o wartości 3650 dolarów (czyli ok. 12 tys. zł), by należeć do bogatszej połowy mieszkańców Ziemi. Credit Suisse wciąż zalicza Polskę do krajów o wysokiej nierówności społecznej, plasując ją w gronie takich krajów jak  n.p. Meksyk.

  „Francja peryferyjna. O tym, jak lud spisano na straty”.Autor  tej dysertacji Francoise Guilly stawia tezę, że największy dziś we Francji podział przebiega między metropoliami i peryferiami.  W pierwszych mieszkają ludzie lepiej wykształceni, z lepszą pracą, i obsługujący ich robotnicy mało wykwalifikowani, słabo opłacani, najczęściej imigranci.  Na peryferia wynoszą się zakłady pracy i lud. Lud, a zwłaszcza młodzież, nie rozróżnia między lewicą a prawicą.  Peryferia nie ufają elitom, nie znoszą ich. „Marine Le Pen – twierdzi Guilly – gra na załamywaniu się klasy średniej i poczuciu deklasacji dawnej klasy robotniczej”.  Polska Marine Le Pen nazywa się Janusz Korwin-Mikke.

Polska monokultura węgla. Brak zgody na ograniczenie emisji CO2
Polski brak zgody na podpisanie konwencji o zwalczaniu przemocy wobec kobiet
Polska, kraj w którym może istnieć eksterytorialny obóz koncentracyjny
Polska kraj w którym 2/3 szczęśliwie pracujących zarabia poniżej 500 Euro na miesiąc
Polska,  kraj z którego w ciągu kilkunastu ostatnich lat  wyjechało 2 mln ludzi
Polska kraj złomowanych aut i śmieci przywożonych nawet z Ekwadoru 
Polskie przyzwolenie na niehumanitarne traktowanie zwierząt
Polska konserwa obyczajowa i polityczna
Polska lingwistyka kognitywna (nazywana czasami "mową nienawiści")
Polska polityka historyczna i spór o patriotyzm (Żydzi, Powstanie Warszawskie, Smoleńsk)
Polska cenzura w kulturze (Golgota Piknik, Teatr 8 Dnia)
Polski Kościół, niespełnione nadzieje: Ecclesia semper reformanda (Kościół stale się reformujący).


Polska , kraj wielkich poetów.


Ja, Kubuś Puchatek, nagle muszę rozmyślać o sprawach za trudnych dla mego małego rozumku. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, co tam jest za naszym ogrodem, w którym zamieszkaliśmy ja, Prosiaczek, Królik, Kłapouchy z naszym przyjacielem Krzysiem. To znaczy my mieszkamy tutaj dalej i nic się nie zmieniło i właśnie zjadłem z baryłeczki miodu moje małe co nieco, tylko Krzyś odszedł na chwilę.

Sowa Przemądrzała mówi, że zaraz za naszym ogrodem zaczyna się Czas, a to jest taka studnia strasznie głęboka, w którą kiedy tylko ktoś wpadnie, leci i leci w dół, aż nie wiadomo, co się z nim potem dzieje. Martwiłem się trochę o Krzysia, żeby tam nie wpadł, ale wrócił i wtedy zapytałem go o tę studnię. „Puchatku – powiedział – byłem w niej i spadałem, i zmieniałem się spadając, nogi zrobiły mi się długie, byłem duży, nosiłem spodnie do ziemi i broda mi urosła, potem posiwiałem, zgarbiłem się, chodziłem o lasce i wreszcie umarłem. Pewnie to wszystko mi się tylko śniło, bo było jakieś nieprawdziwe. Zawsze dla mnie prawdziwy byłeś tylko ty, Puchatku, i nasze wspólne zabawy.
Teraz już nigdzie nie odejdę, nawet gdyby zawołali mnie na podwieczorek.


Czesław Miłosz „Krzyś”. Z tomu "Piesek przydrożny"
Wydaw. Znak, Kraków, 1997
 













wtorek, 18 listopada 2014

Wiśniowy Sad w Nowej Hucie



Virginia Woolf uważała, że człowiekowi aby się rozwijał konieczne są dwie przestrzenie: własna/indywidualna i zewnętrzna/społeczna. Przestrzeń indywidualną nazywała „własnym pokojem”, gdyż uważała , że posiadanie własnego kawałka podłogi jest warunkiem podstawowym do twórczego działania, skupienia, izolacji, przemyśleń, etc. Przestrzeń zewnętrzną, o której pisała moglibyśmy dzisiaj nazwać „miastem-ogrodem”,  gdyż jest tym,  co oferuje nam miasto: miejscem pracy, instytucją użyteczności publicznej i ogrodem/parkiem czyli miejscem możliwie  bliskiego kontaktu z naturą /przyrodą. Londyńskie parki publiczne ze swoją jeszcze oświeceniową  historią  (XVIII w.) są najlepszym przykładem realizacji  tej idei. Nie wiadomo czy  projektanci Nowej Huty czytali akurat Virginię Woolf,  ale w ich założeniach „nowe miasto socjalistyczne” miało spełniać  idee zrównoważonej przestrzeni indywidualnej i publicznej. Stara Nowa Huta ma dużo szczęścia, że została zbudowana jeszcze według logicznych założeń urbanistycznych i tworzy drugi po Starym Mieście zwarty kompleks miejski w Krakowie.



Kwitnące kasztany
w Parku Wiśniowy Sad


 Każde osiedle dla ówczesnych „ludzi pracy” było egzemplifikacją ich marzeń, może nie o własnym pokoju ale własnym mieszkaniu z kanalizacją , parkietem i ciepłą wodą. Każde osiedle miało swój żłobek, przedszkole, szkołę/szkoły, przychodnię zdrowia. I ogród/skwer, miejsce spotkań i zabaw dla dzieci. Nie było wtedy jeszcze deweloperów więc nie oszczędzano na przestrzeni publicznej. Nie oszczędzano na szerokościach ulic, odstępach miedzy budynkami, ilością  zieleni. Sadzono dużo drzew i krzewów, zakładano trawniki (z tabliczkami: nie deptać), tworzono klomby i dekoracje kwiatowe wzdłuż głównych ulic i placów. Nie powstał jednak w Nowej Hucie park miejski z prawdziwego zdarzenia, z zaprojektowaną przestrzenią, sztuką ogrodową.



Żonkile w Parku Wiśniowy Sad


 Komplementuje się Nową Hutę jako najbardziej zieloną dzielnicę Krakowa. Rzeczywiście jest jej tutaj dużo, ale nie jest to zieleń zakomponowana/przemyślana, uporządkowana, taka,  która tworzyłaby atrakcyjna przestrzeń publiczną. Dotyczy to zieleni ulicznej: skwerów, trawników oraz miejsc wydzielonych jak Zalew Nowohucki utworzony w latach pięćdziesiątych 20 w.  sztuczny zbiornik wykorzystujący wodę z pobliskiej rzeki Dłubni, do dzisiaj jedno z niewielu miejsc rekreacyjnych Nowej Huty,  Łąki Nowohuckie powstałe na terenach wyrobiska ziemi pod budowę Nowej Huty, częściowo uporządkowane dzięki działaniom Ośrodka Kultury im. Norwida,  "starożytny" Lasek Mogilski w pobliżu opactwa cystersów i Wisły, Przylasek Rusiecki (ewentualny teren rekreacyjny projektu Nowa Huta przyszłości) to są miejsca które trzeba od nowa zaprojektować,  zainteresować nimi  aktywistów miejskich, wykorzystać możliwości m.in. miejskich budżetów partycypacyjnych.



Jesienne kasztany
w Parku Wiśniowy Sad


Niestety, na razie w Nowej Hucie w roku 2014 kwotę 7 mln złotych przeznaczono na budowę Narodowego Stadiony Rugby, a pieniądze z budżetu partycypacyjnego będą  wykorzystane na odnowienie boiska treningowego piłkarzy miejscowego klubu Hutnik. Trzeba zatem mocno lobbować na rzecz zieleni miejskiej w Nowej Hucie. Szkoda też,  że w ostatnich wyborach samorządowych apolityczne grupy działających na rzecz miasta aktywistów przegrały z politykami wiodących ogólnopolskich partii politycznych, których zainteresowania są zwykle odległe od spraw lokalnych.

Szczęśliwie zaś trwa  długo oczekiwana i mocno spóźniona rewitalizacja  parku Wiśniowy Sad położonego na styku starych nowohuckich osiedli Kolorowego i Spółdzielczego, (którego naturalnym przedłużeniem mógłby być duży skwer po przeciwnej stronie ulicy Boruty-Spiechowicza, dawniej Engelsa,  na os. Handlowym). Miejsca urokliwego, z chaotyczną mieszaniną drzew: kasztanów, dębów, klonów, brzóz, topoli  i pięknych "tytułowych" wiśni.



Syrena
w Parku Wiśniowy Sad


Tym, co szczególnie wyróżnia to miejsce to unikatowe elementy "sztuki parkowo/ogrodowej" w postaci  rzeźb Magdaleny Pruszyńskiej-Jaroszyńskiej z początku lat sześćdziesiątych 20 w.: jedynej chyba w Nowej Hucie Syreny, skutecznie ukrytej w gąszczu drzew i być może dzięki temu pozostałej tutaj do dziś w dobrym stanie, w przeciwieństwie do  do bardziej odkrytej "Kobiety z dziećmi", która zniknęła w latach 70. i ślad po niej zaginął. Pozostał jeszcze kamienny ślimak, inkrustowany kolorowymi płytkami/szkiełkami ceramicznymi, nadgryziony zębem czasu, ale nadal uwielbiany przez dzieci jako znakomite miejsce różnych wyczynów gimnastycznych. Po przeciwnej stronie "ślimaka" stał  kiedyś kolorowy "osioł", ale też przepadł dawno temu i pamiętają go już tylko "bardzo stare dzieci".  Na razie w parku trwa przewlekły remont ale widać już fragmenty alejek z czerwonej kostki, nowe ławki i kosze na śmieci. Jest nadzieja , że po remoncie park będzie alternatywną wersją szczęśliwego zakończenia czechowowskiego "Wiśniowego sadu", który jednak przetrwał  przeciwności losu.



Ślimak
w Parku Wiśniowy Sad


W niedawnej akcji Gazety w Krakowie Sprawy najważniejsze dla Krakowa, czytelnicy na pierwszym miejscu i słusznie postawili sprawę "likwidacji palenisk węglowych", ponieważ od lat zanieczyszczenie powietrza w mieście przekracza wszelkie normy. Drugie miejsce w rankingu ważności zajęła (związana również z powietrzem) konieczność budowy obwodnicy północnej, a na trzecim:  "zwiększenie wydatków na utrzymanie zieleni i nowe parki. I chyba już nikt w Krakowie nie może mieć wątpliwości, że dla mieszkańców bliskość i jakość  terenów rekreacyjnych staje się coraz ważniejsza, wręcz decydująca o komforcie życia".



Ogród o.o. Misjonarzy na Stradomiu w Krakowie



Był kiedyś koncept aby włączyć do ogólnodostępnej przestrzeni  liczne w Krakowie ogrody klasztorne. Pomysł wydawał się być znakomity zarówno dla miasta i jak i Kościoła. Z jednej strony poszerzałby tak potrzebną miastu strefę parkową, a z drugiej otwierałaby się  nowa przestrzeń  dla kościelnej działalności ekumeniczno-ewangelicznej. Można sobie  na przykład wyobrazić nowy festiwal na mapie kulturalnej Krakowa  o nazwie "Boski ogród. Filozofia chrześcijańska w ogrodach klasztornych Krakowa" pod honorowym patronatem... św. Franciszka, oczywiście.


Bibliografia

 Własny pokój ; Trzy gwinee / Virginia Woolf ; przeł. Ewa Krasińska.
Warszawa : "Sic!", cop. 2002

Sprawy najważniejsze dla Krakowa / Bartosz Piłat
Gazeta Wyborcza/Gazeta w Krakowie, 6 listopada 2014

Chcą otworzyć klasztorne ogrody / Dawid Kuciński
Love Kraków, 4 grudnia 2013

wtorek, 30 września 2014

Le Mesnil-le-Roi

Jeżeli akurat jest się w środku lata na Place Charles de Gaulle – Étoile wraz z gigantyczna wycieczką "wszystkofotografujących" Chińczyków, to należy  szybko zejść pod ziemię i wsiąść do RER A. Najlepiej wybrać opcję dojazdu do Saint Germain-en-Laye, ślicznego podparyskiego miasteczka-raju dla eleganckich, uprzejmych, uśmiechniętych Francuzów, którzy tutaj zajmują się głównie jazdą konną, grą  w tenisa (Amelie Mauresmo jest stąd właśnie) lub golfa. Przechodząc wzdłuż platanowych alejek mija się rzędy kamiennych domów ocienionych pnączami, z hortensjami w ogródkach (przypomina mi się uroczy wiersz A.A. Milne'a: "Wśród hortensji niebieskich i piwonii czerwonych"), których  uroda tkwi w eleganckiej prostocie i harmonii wszystkich elementów "kompozycji". Każdą uliczką dojdziemy w końcu do leśnej drogi/szlaku, który doprowadzi nas do ogromnego, królewskiego “Château” z ogrodem  i wspaniałym  grande terrasse  projektowanymi przez Le Notre'a, z oszałamiającym widokiem na Sekwanę i La Défense.


"Kultura", Maisons-Laffitte


"Widząc jasno, w zachwyceniu" i w przekonaniu, że Francja jest najpiękniejszym krajem na świecie, dochodzimy do 91, av. de Poissy w Maisons-Laffitte, czyli siedziby Instytutu Literackiego, miejsca spotkań i pracy najważniejszych ludzi dla kultury polskiej 20 w.
Kiedy byłam tutaj pierwszy raz w 1990 r. żyła jeszcze większość "Ojców Założycieli" i niektórych , jak mówił nasz "przewodnik",  nawet udało nam się "zwiedzić". Pamiętam nasze kompletne zaskoczenie, kiedy bramę do tej świątyni kultury otworzył nam sam Gustaw Herling-Grudziński i jakby nigdy nic, bez żadnych obaw, pytań "po co i dlaczego" wpuścił nas do środka.  A potem w onieśmieleniu i z nabożną czcią , w ciszy i ukłonach przechodziliśmy jak w galerii rzeźb w Louvr obok obecnych  postaci ikon: Giedroycia, Czapskiego, Hertzów. Jedyną realną istotą w tym entourage'u  wydawał nam się wtedy  pies, czarny spaniel, bo tylko dla niego mogliśmy być w miarę atrakcyjnym towarzystwem, przerywnikiem w popołudniowej drzemce.


Black 2. w Maison-Laffitte


 Dzisiaj mamy ogólnie dostępne tomy "Kultury" i "Zeszytów Historycznych", powstały świetne wydawnictwa biograficzne o ludziach "Kultury", od września 2014 działa znakomity portal internetowy kulturaparyska.com  Urodę "rzeczy" tworzą  jednak  ludzie, ich charaktery, osobowość przenikają do materii i żyją dalej, chociaż tych, dzięki którym powstały już nie ma. Tak jest teraz w Maisons- Laffitte. "Rzeczy są tylko cieniami idei" mówił Platon, pozostaje nam zatem pożegnać się z nimi i wędrować dalej ... do Le Mesnil-le-Roi.









poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Paris vaut bien une messe


Paryż w lipcu jest upalny, ciasny, przepełniony ludźmi. Powodem jest nie tylko środek letniego sezonu turystycznego, ale także (jak słyszymy od concierge'a) kryzys, który spowodował oszczędzanie Paryżan m.in. na wakacyjnych wyjazdach. W takich warunkach  turystyki masowej (tworzonej głównie przez "szeroko pojętych" obywateli Azji) wizerunek "hitowych" miejsc Paryża wydał nam się zbanalizowany jeszcze bardziej niż ten na pocztówkach.


 10 best places to see in Paris


Jeżeli to  tylko możliwe omijamy więc turystyczne atrakcje typu Tour Eiffel, Trocadero, Sacre Coeur, Champs-Élysées, etc. i tworzymy własne, autorskie trasy. Na przykład Grand Cimetieres de Paris:  Père-Lachaise, Montparnas, Montmartre, pomniki historii,  miejsca szczególne, pełne wspomnień o wielkich postaciach  kultury i historii, nie tylko francuskiej. Można się w nich uwolnić od upalnego, wielkomiejskiego zgiełku i zanurzyć w orzeźwiającej ciszy chłodnych kamieni oplecionych zielenią starych drzew. Na Père-Lachaise spotykamy Heloizę i Abelarda, Balzaca z Eweliną Hańską, Yves Montanda z Simogne Signoret, Edith Piaf i Théo Sarapo. Świeże kwiaty i trochę ludzi przy grobie Chopina, zdziwiła nas popularność Oscara Wilde'a, którego traktuje się tutaj nie tylko jako wielkiego pisarza, ale przede wszystkim prekursora rewolucji obyczajowej. Brukowane aleje mają swoje numery i nazwy, chodzimy  z planami w rękach, dziwiąc się,  że jeszcze tyle nam zostało do zobaczenia: plejada wielkich pisarzy, malarzy, muzyków, aktorów.



Cimetiere Père-Lachaise
brama główna


Cimetiere du Montparnasse przypomina nam o istnieniu  Becketta, Simone de Beauvoire i Sartre'a... Na grobie Baudlaire'a,  wielbiciele "Les Fleurs du mal" zostawiają różne "pamiątki", niekoniecznie adekwatne dla tego miejsca. Zdziwiło nas, że pochowana jest tutaj (w 2004 r.),  Susan Sontag, która kojarzy się nam nieodwołanie z Nowym Jorkiem.

Na Cimetiere de Montmartre wzruszamy się patriotycznie odnajdując  dawny grób Słowackiego,
z dumnym napisem "Pomnik odnowiony staraniem Komisyi Opieki Nad Grobami Polskimi
w Paryżu", przeciwieństwo pobliskiego, kompletnie zaniedbanego grobu Degasa, którego obrazy
 (i rzeźby) są tak oblegane w Musée d'Orsay, a tutaj ktoś litościwie ułożył z drobnych kamyczków inskrypcję z imieniem i nazwiskiem artysty, bo ten na kamiennej tombie kompletnie się już zatarł. Przypadkiem znalezione groby Stendhala i Zoli, przypominają nam o dawnych fascynacjach tymi wielkimi pisarzami i pytaniem czy ktoś ich jeszcze dzisiaj czyta?

Schodzimy ze wzgórza uroczymi  schodami ukrytymi w zieleni, podziwiając przepiękny widok na miasto. Docieramy do małej kafejki z tarasem w pelargoniach i zamawiamy "verre de biere", lekko naburmuszona pani mówi nam po polsku (ale szok!), że nie ma szklanek, przygląda się nam, odchodzi i po chwili przynosi nam butelkę piwa (Carlsberg) i szklanki, znowu nam się przygląda i odchodzi nic nie mówiąc. Może nie lubi Polaków.



Bibliotheque nationale de France
Site Francois Mitterrand


Po  atrakcjach cmentarnych postanawiamy doładować się jeszcze intelektualnie i dojeżdżamy najnowszą, bezzałogową, sterowaną całkowicie komputerami  linią metra nr 14 do Bibliotheque nationale de France nazywaną tutaj Site François-Mitterrand . Oddana do użytku w 1996 roku, zbudowana z inicjatywy prezydenta François Mitterranda (we Francji jest zwyczaj, że odchodzący prezydent, pozostawi po sobie trwały ślad w postaci instytucji użyteczności publicznej: kulturalnej, edukacyjnej, sportowej, etc.) jest kompleksem czterech wysokich (79 m) wież w kształcie otwartych ksiąg, z rozległym drewnianym tarasem z widokiem na mosty Sekwany i pięknie wkomponowanym zejściem na drugą stronę rzeki kładką (im. Simone de Beauvoire). Część nazywana The Reference Library jest otwarta również dla zwiedzających (bezpłatnie od lipca do końca sierpnia i po godz. 17.00 od środy do piątku) i można korzystać do woli z  czytelni tematycznych z fantastycznie wyposażonymi stanowiskami komputerowymi (oczywiście z bezpłatnym internetem).W bibliotecznym, niedrogim barze utwierdzamy się jeszcze bardziej w przekonaniu, że biblioteka/mediateka jest zawsze przyjaznym miejscem dla każdego.



Passerelle Simone de Beauvoire



Passerelle Simone de Beauvoire



Schodzimy kładką Simone de Beauvoire do Parc de Bercy, stworzonym jako całość z BnF. Pięknie zaprojektowany park, z kaskadami, oczkami wodnymi, arboretum, rzeźbami, romantycznymi ścieżkami. W parku znajduje się również Palais Omnisports de Paris-Bercy, zielony kopiec wielkiej hali sportowej, idealnie wkomponowanej w przestrzeń parkową, bez megalomani, zbędnych ozdobników, cudo architektury ekologicznej. Pełni wrażeń estetycznych,  natchnieni urodą nie znanych wcześniej miejsc, planujemy w następnym dniu Parc des Buttes Chaumont:
"Paris vaut bien une messe".



Parc de Bercy


Parc de Bercy



Parc de Bercy



Parc de Bercy



Palais Omnisports de Paris-Bercy

wtorek, 8 lipca 2014

ArtBoom. Nowa Huta - redefinicja






ArtBoom to coroczny festiwal sztuki współczesnej w przestrzeni miejskiej Krakowa. Z założenia inicjuje działania społeczne, prowokuje ważne pytania dotyczące zwłaszcza tych miejsc, w których sztuka festiwalowa jest w danym roku wystawiana.

ArtBoom pod hasłem "Nowa Huta - redefinicja" który odbywał się w Krakowie w czerwcu 2014 zbiegł się  z rocznicą 25. lecia wydarzeń czerwcowych 1989 r., które doprowadziły do upadku PRL.
Samo słowo redefinicja zawarte w tytule nowohuckiej edycji ArtBoomu zapowiadało polemiczną konfrontację ze stereotypem Nowej Huty, w założeniach socrealistycznego "miasta idealnego", miasta "szklanych domów" -  spełnionego snu Cezarega Baryki z "Przedwiośnia",  w rzeczywistości zaś miejsca na wiele lat odrzuconego przez społeczność, w której każdy jest  ze szlacheckiego dworku, z wierną służbą, wśród lip i malw malowanych.

Żeby było jeszcze ciekawiej,  tegoroczny ArtBoom zbiegł się w czasie z rocznicą 25. lecia wydarzeń czerwcowych, które doprowadziły do upadku PRL. Nowa Huta, która jest jednym z symboli czasów PRL, była jednocześnie miejscem gdzie powstała i działała krakowska opozycja demokratyczna, zgrupowana wokół robotników Huty im. Lenina, wtedy największego zakładu pracy w  Krakowie.
Wszystko to tworzyło znakomitą  przestrzeń do pokazania prac artystów zaangażowanych społecznie, z krytycznym spojrzeniem redefiniującym Nową Hutę w kontekście 25. lat wolnej Polski.


Najciekawiej zapowiadała się wystawa w dawnym kinie Światowid przerabianym od lat na muzeum PRL pod tyt. "Nowa Huta. Oblicze dnia. Koszty społeczne w Polsce po 1989 roku". Rewelacyjny był pomysł tej wystawy, w której wszystko miało symboliczne znaczenie: Nowa Huta - symbol socrealizmu, zrujnowane, niedziałające kino/muzeum - symbol bezwzglednej ręki rynku, fotografie  wydarzeń czerwca 1989 r.  - symbol  rodzącej się 3. RP - przed wejściem na wystawę.

W ciemnym wnętrzu zagrzybionego kina: wideoinstalacje, lightboxy, rupiecie,  eksponaty symboliczne  "kosztów społecznych" każdej rewolucji: wykluczenie/bieda/bezdomność, prekriat/bezrobocie, korporacjonizm/bezideowość, pułapki kredytowe, upadek przemysłu.

Niestety symbolika tej wystawy  nie zagrała bo zawiodła strona wystawiennicza: brak czytelnej koncepcji i warunków ekspozycyjnych:ciemno, głucho, brudno, wszechobecne wrażenie chaosu i przypadkowości, nawet jeżeli  "kuratorsko" zamierzone, to skutecznie uniemożliwiające zobaczenie, usłyszenie, nie mówiąc już o zrozumieniu tego co pokazano. Szkoda, bo pomysł i miejsce znakomite. Świetny był też katalog/przewodnik dołączony do wystawy, ale ze wzglęu na fatalne oświetlenie, nie można było go czytać przy oglądaniu wystawy.


fot. Michał Ramus



 Nie było tez efektu art ani boom ani  redefinicji na Placu Centralnym (im. Reagana) w Nowej Hucie z    miniaturowo-zielonym i sikającym pomnikiem Lenina, nie robił też wrażenia "starożytny" napis "Chwała ludziom Nowej Huty" naprzeciwko pomnika Solidarności (chociaż niektórzy widzowie podpowiadali artyście eksperyment z usunięciem litery "w" ze słowa chwała), ani powiewająca na wysokim maszcie biała flaga kapitulacji/remontu (sic!).



fot. Michał Ramus


Mimo wszystko coś  się jednak  zdarzyło w "martwo/sennej" nowohuckiej przestrzeni publicznej, i należą się słowa uznania dla ArtBoomu za odwagę podejmowania trudnych społecznie tematów w kontekście sztuki współczesnej, nawet jeżeli ich redefiniowalność nie jest do końca przemyślana.



 Grolsch ArtBoom Festival
Kraków, czerwiec 2014
www.artboomfestival.pl

 Oblicze dnia. Koszty społeczne w Polsce po 1989 roku
Miejsce: Muzeum PRL (w organizacji) – dawne kino Światowid w Nowej Hucie
6-30 czerwca 2014
kurator wystawy: Stanisław Ruksza
scenografia: Łukasz Błażejewski
Artyści i dokumentacje m.in. Jacek Adamas, Paweł Althamer, Henryk Dederko, Wojciech Doroszuk, Wojciech Duda, Adam Garnek, Frederik Gruyeart, Lars Holdhus, Rafał Jakubowicz, Grzegorz Klaman, Michał Korchowiec, Karolina Kucia, Marcin Maciejowski, Anna Molska, Tero Nauha, Franciszek Orłowski, Julia Popławska, Konrad Pustoła, Robert Rumas, Łukasz Surowiec, Andrzej Tobis, Jerzy Truszkowski, Łukasz Trzciński, Adam Witkowski, Anna Witkowska, Krzysztof Wodiczko, Joanna Wowrzeczka, Julita Wójcik, Piotr Wysocki. 




wtorek, 17 czerwca 2014

Ranking osobisty 25. lecia



Poddałam się zbiorowej tendencji zestawień/ocen/podsumowań  i idąc za stadnym głosem stworzyłam swój osobisty/subiektywny i ograniczony ("percepcją i zasięgiem")  ranking kulturalny 25. lecia 1989-2014.  Nie omawiam  w nim każdego  nazwiska z osobna, nie podaję tytułów  (wyjątek tyt. filmów), trendów, etc.  Wszyscy, których wymieniam, stworzyli w moim przekonaniu nową jakość w swoich dziedzinach, dodali nowe wątki do kultury polskiej a jednocześnie uniwersalny charakter ich twórczości wpisał ją do europejskiego obiegu kultury.  Mocno uogólniając przyznaję swój głos za: wyczucie czasu, ostrość widzenia, wrażliwość i brutalność, zaangażowanie i dystans, powagę i poczucie humoru.

Literatura: Ignacy Karpowicz, Dorota Masłowska,
wyróżnienie: Ryszard Krynicki (i Wyd. A5, za to, że zawsze można być wolnym)

Teatr: Krzysztof Warlikowski, Grzegorz Jarzyna, Maja Kleczewska, Ewelina Marciniak

Film:  "Imagine" Andrzeja Jakimowskiego, "Ida" Pawła Pawlikowskiego, "Ki" Leszka Dawida, "Bejbi Blues" Katarzyny Rosłaniec, "Kret" Rafała Lewandowskiego, "Wymyk" Grega Zglińskiego

Sztuki wizualne:  Marcin Maciejowski, Wilhelm Sasnal, Aleksandra Waliszewska, Aneta Grzeszykowska, Joanna Rajkowska, Agnieszka Polska, Artur Żmijewski, Paweł Althamer

Muzyka: Leszek Możdżer, Paweł Mykietyn, Rafał Blechacz

Instytucja kultury: Muzeum Narodowe w Krakowie, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie,
wyróżnienie: Gazeta Wyborcza (instytucja prymarna, warunek sine qua non polskiej demokracji, debaty publicznej, oczywiście nie tylko w kulturze)

Kultura online: Narodowy Instytut Audiowizualny i jego projekty: ninateka.pl,  Narodowe Centrum Kultury i jego projekty: Platforma Kultury (platformakultury.pl)blog Kultura się liczy! (kulturasieliczy.pl) Narodowa Galeria Sztuki Zachęta i jej projekt Otwarta Zachęta (otwartazacheta.pl), TVP Kultura,  za Halę odlotów i Tygodnik kulturalny

Wydarzenie kulturalne 25. lecia: Kongres Kultury Polskiej, Kraków 2009