Potężna dawka muzyki i konkursowych emocji. Po pierwszym etapie, mamy już swoich ulubieńców/faworytów: zjawiskową, subtelną Amerykankę z Singapuru Kate Liu, młodzieńczo natchnionego amerykańskiego Chińczyka z Filadelfii Erica Lu, dynamicznego i precyzyjnego Koreańczyka Seong-Jin Cho i najlepszego (moim zdaniem) Polaka Krzysztofa Książka.
Kate Liu jest dziełem sztuki sama w sobie, a dźwięki, które wydobywa z fortepianu przenoszą człowieka w inny wymiar, to Chopin, ale już z jej osobowością. Faworyci (poza jednym) wybrali na finał Koncert e-moll. Jak większość ludzi nieznających się specjalnie na muzyce, kocham ten koncert za cudowną melodyjność, romantyczną melancholię (Larghetto) i Krakowiaka w trzeciej części.
Do ostatniego dnia finałowych przesłuchań konkursowych, rosły emocje i niepewność, kto może zostać zwycięzcą wśród tylu wspaniałych indywidualności: może jeszcze Kanadyjczyk Charles Richard-Hamelin, który jako jedyny z finalistów zagrał, i to jak, Koncert f-moll, albo grający jako ostatni w finale, Chińczyk z Kanady, siedemnastoletni Yike Tony Yang, cudowne dziecko tego konkursu.
Urzekająca była życzliwość, uwaga i pomocne skupienie dyrygenta Jacka Kaspszyka i Orkiestry Filharmonii Narodowej dla każdego z tych wybitnie utalentowanych i bardzo młodych ludzi, dla których gra z orkiestrą nie jest jeszcze czymś zwyczajnym. Piękny Konkurs, wspaniali wykonawcy. Cho, Liu, Lu, Yang, Hamelin - Chopin.
Kate Liu – Polonez-fantazja As-dur op. 61 (III etap)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz